Jak donosi The Guardian, a wyszperała Diana Jankowiak, w Japonii powstała grupa robocza lingwistek, która pracuje nad ograniczeniem wasei-eigo – marnego angielskiego tłumaczonego z japońskiego – w oficjalnych dokumentach, ogłoszeniach i komunikatach. Celem tego działania jest stworzenie komunikacji bardziej przyjaznej dla turystów (z myślą m.in. o olimpiadzie) i bardziej bezpiecznej dla osób z zaganicy w sytuacjach kryzysowych, takich jak trzęsienie ziemi. Jedną z metod poprawiania angielskich treści jest oczywiście weryfikowanie MT i niedopuszczanie maszynowej “surówki” np. na miejskich stronach WWW. Celowo uproszczone czy dosłowne tłumaczenie na angielski ma jednak swoją rolę w japońskim marketingu – nie jest to raczej zamach na All your base are belong to us.
